sobota, 28 stycznia 2012

Naturalne kosmetyki

       Na rynku pojawia się coraz większa liczba kosmetyków reklamowanych jako ekologiczne lub naturalne. Podkreśla się fakt, iż pełne są wartości odżywczych i cudownie działają na naszą skórę i włosy.
     W rzeczywistości takie produkty zawierają często mniej niż kilka procent składników pochodzenia naturalnego. W ich składzie mogą natomiast pojawić się bezwartościowe, a czasem niebezpieczne syntetyki, które mają zdolność wnikania w głąb naszego ciała. Kumulując się na przestrzeni lat mogą doprowadzić do poważnych szkód zdrowotnych, z czego często nie zdajemy sobie sprawy.
     Działania marketingowe i opisy na etykietach sprawiają, że nieuświadomiony klient ma problem z odróżnieniem kosmetyku naturalnego od konwencjonalnego. Dotychczas nie powstała prawna definicja pojęcia „kosmetyk naturalny”, co sprawia, że wiele firm ma swobodę działania. Zatem nie dajmy się wprowadzić w błąd słysząc deklaracje w stylu: „kosmetyki 100% naturalne, bez konserwantów”. Okazuje się bowiem, że tego typu produkty występują bardzo rzadko (musiałyby być przechowywane w lodówce lub gdyby były oparte na olejach, które powstają bez wody). Kosmetyki, w skład których wchodzi woda („aqua”, ”water”) – czyli kremy, szampony lub balsamy, zwłaszcza te z długim terminem przydatności – muszą przejść proces konserwacji. W przeciwnym wypadku stałyby się niebezpieczne dla zdrowia. Naturalne kosmetyki są konserwowane między innymi alkoholem, mieszanką olejków eterycznych lub przy użyciu bezpiecznych i łagodnych konserwantów, identycznych z naturalnymi.
  
Co wyróżnia naturalne kosmetyki?

     W skład naturalnych kosmetyków wchodzą surowce pozyskiwane z roślin i minerałów, czasem też ze składników pochodzenia zwierzęcego (miód, wosk pszczeli), a nie z syntetycznych związków chemicznych lub petrochemicznych. Najbardziej znana w Europie organizacja certyfikująca ECOCERT określa minimalny poziom składników naturalnych w kosmetyku na 95%. Naturalny i organiczny kosmetyk nie powinien zawierać składników chemicznych, których odpowiedniki można pozyskać ze źródeł naturalnych. Zabronione jest stosowanie większości składników syntetycznych, które spotykane są w tradycyjnych kosmetykach.

Zatem przed udaniem się na następne zakupy warto zapoznać się z poniższą listą składników, których naturalne kosmetyki nie powinny zawierać.

 SYNTETYCZNE KONSERWANTY:

Methyldibromoglutaronitrile

Imidazolidinyl Urea

Diazolidinyl Urea

Cetylpyridinium Chloride

Chlorhexidine

Methylchloroisothiazolinone

Methylisothiazolinone

Triclosan

2-Bromo-2-Nitropropane-1,3Diol

Phenoxyethanol

Cetrimoniumbromide

Wszystkie z końcówką -paraben

OLEJE SILIKONOWE:

Dimethicone

oraz wszystkie składniki z końcówkami:

…methicone

…siloxane

…silanol

…silicone

PARAFINA:

Paraffin Oil

Parrafinum Liquidum

Synthetic Wax

Paraffin

Isoparaffin

CHEMICZNE FILTRY UV:

Benzophenone – 3

Benzophenone – 4

Octinoxate (Octyl Methoxycinnamate)

Homosalate

Octyl Salicylate
Avobenzone (Butyl Methoxydibenzoylmethane)

Octocrylene

Ensulizole (Phenylbenzimidazole Sulfonic Acid)

Ethylhexyl Dimethyl PABA

SLA I SLES SYNTETYCZNEGO POCHODZENIA:

Sodium Lauryl Sulfate

Sodium Laureth Sulfate

GLIKOLE:

PEG-… np. PEG-40 Sorbitan Diisostearate

PPG-… np. PPG-15 Stearate składnik z końcówką „…eth” np. Laureth-4

Propanadiol
Warto więc szukać kosmetyków, w których nie ma syntetycznych zapachów i sztucznych barwników.
Natomiast produkty dla wegan nie powinny zawierać komponentów pochodzenia zwierzęcego, takich jak lanolina, kolagen czy kawior.

Cudowna moc witaminy C

      Witamina C znana powszechnie jako kwas askorbinowy, najczęściej kojarzy się z leczeniem przeziębień czy grypy. Warto jednak poznać jej inne zalety, bo jak poświadczają liczne badania, wielu osobom pomogła w szybszym powrocie do zdrowia.
Jaka witamina C?

     Przede wszystkim należy spożywać naturalną witaminę C, która znacznie różni się od swojego syntetycznego odpowiednika, który powszechnie można kupić. Syntetyczny kwas askorbinowy zakwasza układ moczowy, drażni układ pokarmowy, ma gorszą wchłanialność i w krótkim czasie jest wydalany z organizmu.
     Natomiast witamina C w naturalnej postaci potrafi wniknąć głęboko do komórek i tym samym wpłynąć na ich poprawne funkcjonowanie.
     Warto również pamiętać, że witamina C nie lubi wysokich temperatur. Podczas gotowania ulega zniszczeniu. Zatem istotne jest, by jeść jak najwięcej surowych owoców i warzyw.

 Jakie dawki?

      Jeśli ktoś próbuje wyleczyć się z choroby witaminą C i nie dostrzega widocznych rezultatów, to najprawdopodobniej stosuje zbyt niskie dawki.
     Laureat nagrody Nobla i badacz witaminy C dr L. Pauling zalecał przyjmowanie od 1000 do 18 000 mg dziennie. Oczywiście zwiększone dawki zalecane są już w momencie wystąpienia pierwszych oznak infekcji, bowiem wówczas organizm dostaje dodatkowe wsparcie do walki z chorobą. Podobnie w przypadku niektórych chorób zakaźnych, gdzie stosuje się kuracje antybiotykami, wzrasta zapotrzebowanie na witaminę C, aby wzmocnić układ odpornościowy.
     Ważne jest również podawanie witaminy C razem z bioflawonoidami, dzięki którym zwiększa się jej wchłanianie.

Dlaczego przyjmować dodatkowe dawki?

     Witamina C jest pod tym względem specyficzna, że przeciwieństwie do większości zwierząt, nasz organizm nie potrafi jej sam produkować. Zwierzęta z nielicznymi wyjątkami wytwarzają ją w obrębie komórek własnego ciała i nie muszą spożywać jej w pokarmach.
     Producenci żywności dla zwierząt wiedzą, że muszą dodawać do niej wiele innych witamin, a witamina C nie jest im potrzebna. Wśród istot żywych, które potrzebują witaminy C, są: świnki morskie, niektóre ryby i ptaki, zwierzęta z grupy naczelnych i ludzie.

Dlatego musimy stale uzupełniać jej braki.

     Jednak zalety tej witaminy nie ograniczają się jedynie do leczenia przeziębień. Liczne badania naukowe prowadzone m.in. przez dr L. Paulinga, dr M. Ratha i wielu innych wybitnych naukowców specjalizujących się w zwalczaniu chorób metodami naturalnymi, bezsprzecznie dowodzą, że rola witaminy C ma ogromne znaczenie w zapobieganiu i leczeniu chorób cywilizacyjnych: chorób serca, chorób układu krążenia, cukrzycy, nowotworów czy zwalczaniu stresu.

piątek, 27 stycznia 2012

Na czym polega Terapia Gersona?

     Dr. Gerson miał platonowskie podejście do tematu zdrowia. Hasło „Szukaj uleczenia w przyczynie, organizm sam jest najlepszym lekarzem” stało się mottem i motorem napędowym jego prac nad zwalczaniem chorób. Opracowana przez dr Gersona metoda leczenia chorób nie ogranicza się jedynie do wyeliminowania jednej dolegliwości. Skupia się na leczeniu człowieka jako całości.
     Jej celem jest odbudowa sił obronnych całego organizmu, który jest wówczas w stanie sam się uleczyć.
     Założenia terapii opracowanej przez dr Gersona są jasne i logiczne, a pacjenci wybierający tę formę leczenia głęboko wierzą w jej powodzenie. A ich wyzdrowienie staje się faktem.
Jaki jest cel terapii?
     To walka z przyczyną, a nie skutkiem choroby. Ma ona na uwadze dwa aspekty, które są głównymi przyczynami chorób:
1.       Zanieczyszczenie (toksemia) - to problem zanieczyszczenia organizmu, który swój początek ma w ziemi i w roślinach w niej rosnących. Wysoka chemizacja rolnictwa nie pozostaje obojętna na skład chemiczny roślin, które spożywamy. Bardzo wiele z trucizn zawartych w pestycydach przenika w głąb roślin i nie może być usuniętych w procesie płukania. Trafiają one do sprzedaży i na nasz stół. Takie „wzbogacone” pożywienie, które kumuluje się w naszym organizmie, wpływa na nasze samopoczucie. Jednym z zagrożeń dla naszego zdrowia jest również sód (sól), który w dzisiejszej zachodniej diecie jest nadużywany. Jego nadmiar przyczynić się może do znacznego obciążania nerek, podniesienia ciśnienia krwi, pozbawienia potraw naturalnego smaku oraz zakłócenia procesów trawiennych. Sód zatrzymuje w organizmie (komórkach) wodę, co powoduje obrzęki. Wpływa także na procesy komórkowe powodujące powstawanie nowotworów.
Mięso to w wielu krajach podstawowy składnik jadłospisu, lecz niewielu wie, że nadmiar białka zwierzęcego staje się w naszym organizmie trujący. Nasz długi układ pokarmowy nie jest w stanie poradzić sobie z dietą mięsną (w przeciwieństwie do zwierząt mięsożernych posiadających krótki układ pokarmowy). Dlatego dieta, która jest najbardziej odpowiednia dla człowieka powinna być w przeważającej mierze dietą roślinną z minimalną zawartością białek zwierzęcych. Niestety dzisiaj jest na odwrót. Z biegiem lat nasz organizm coraz gorzej radzi sobie z trawieniem pokarmu pochodzenia zwierzęcego. Niestrawiony prawidłowo pokarm staje się w naszym organizmie toksyną. Pamiętać przy tym należy, jaki jest proces tuczu zwierząt hodowlanych, ich dieta zawiera mnóstwo hormonów, syntetycznych polepszaczy i antybiotyków. W procesach przetwórczych dodaje się jeszcze kolejnych ulepszaczy, konserwantów, by później to wszystko razem z mięsem, jajami i mlekiem trafiło na nasze stoły, zwiększając tym samym jeszcze ilość spożywanych przez nas toksyn. Nie ulega wątpliwości, że ta dieta wzbogacana przez człowieka sztucznymi składnikami ma ogromny wpływ na nasze zdrowie. Spożywając taką ubogą i zatrutą toksynami żywność w najlepszym wypadku zaczynamy cierpieć na bóle głowy, bezsenność, depresje, częste przeziębienia, infekcje, problemy trawienne i tym podobne schorzenia. Lekarze konwencjonalni przepisują coraz więcej medykamentów na usunięcie symptomów choroby, a nie jej przyczyny. One niestety nie są obojętne dla naszego zdrowia. W najgorszym wypadku taka mieszanina nieodpowiedniego pożywienia i medykamentów spożywanych w nadmiarze może spowodować przewlekłe schorzenia – choroby serca, cukrzycę oraz nowotwory.
2.     Niedobory – podobnie jak w przypadku toksyn - mają swoje początki w ziemi uprawnej. Zwiększając stosowanie nawozów sztucznych zawierających trzy podstawowe składniki (azot, potas, fosfor) zapominamy o ponad 50 innych składnikach mineralnych, które są potrzebne, by ziemia była urodzajna, a przy tym zdrowa i bogata w enzymy i mikroorganizmy. Pomyślmy, jeżeli będziemy produkować coś ze złych materiałów, jaki będzie produkt końcowy? Podobnie jest z produkcją żywności. Jakie składniki dostarczymy roślinie, to pożywienie z nich zrobione będzie miało tylko te składniki, jakie były w glebie. Te ubogie zasoby substancji odżywczych jeszcze tracimy w procesach przetwórstwa roślin i mięsa. Takie podejście powoduje, że mimo iż spożywamy coraz większe ilości pokarmu, dostarczamy organizmowi coraz mniej niezbędnych składników odżywczych. W efekcie człowiek jest syty, lecz organizmowi brakuje składników niezbędnych, a rośnie stężenie różnych chemicznych dodatków do żywności.
Zastosujmy tutaj maksymę Hipokraesa: „Pozwól żeby twoje jedzenie stało się lekarstwem”.
Jeżeli poznaliśmy dwie główne przyczyny chorób, należy przejść do odpowiedniego leczenia. Metoda dr Gersona przewiduje dwa takie etapy:
3.   Super-odżywianie to odpowiedz dr Gersona na niedobory. Polega ona na dostarczeniu organizmowi pacjenta możliwie maksymalnej ilości najlepszego pokarmu. Niestety w wielu przypadkach chorzy nie są w stanie zbyt dużo jeść. Trawienie nadmiernie obciąża organizm i często jest nieprawidłowe. Ze względu na to jedynym sposobem na poprawę zasobów organizmu w substancje odżywcze jest podawanie soków. Prawie każdy pacjent jest w stanie co godzinę wypić świeżo wyciśniętą szklankę soku. Musimy tu pamiętać, że przygotowanie tych soków w ściśle określony sposób – najpierw warzywa i owoce przeciskane są przez wolnoobrotowy rozdrabniacz w wyniku otrzymywana jest pulpa, z której wyciskany jest sok. Sok musi być wypity natychmiast po przygotowaniu. 13 razy w ciągu dnia spożywanie tak spreparowanych soków dostarcza organizmowi ogromną ilość witamin, minerałów, pierwiastków śladowych, enzymów itp. Czy są to przypadkowe soki? Nie, dr Gerson dobrał je precyzyjnie nie tylko sposób, w jaki mają być wyciskane, ale też, produkty na nie. Standardowo terapia dr Gersona przewiduje cztery rodzaje soków: marchewkowy, marchewkowo-jabłkowo, pomarańczowy i tzw. zielony sok. Krytycy tej terapii twierdzą, że można organizmowi podać witaminy oraz minerały bez „produkowania” co godzinę soku, nie biorą bod uwagę, że organizm ludzki nie wchłania w należytej ilości produktów chemicznych. Jedynie żywe, zdrowe i świeże, surowe warzywa i owoce są prawidłowo wchłaniane. A podawane w postaci soków pomijają procesy trawienne i są prawie natychmiast wchłaniane. Musimy pamiętać, że wszystkie produkty używane do terapii dr Gersona muszą pochodzić z upraw ekologicznych. Oprócz soków chory otrzymuje codziennie trzy pełne, smakowite wegetariańskie posiłki przyrządzone wg zasad kuchni Gersona, w taki sposób by zachowana była jak największa ilość składników odżywczych. Pomiędzy posiłkami chory podjada świeże ekologiczne jabłka, gruszki, banany, pomarańcze czy winogrona.
     Taka dieta powoduje, że chory powraca do swojej optymalnej wagi, pomimo częstego spożywania posiłków (posiłki wegetariańskie mają mniej kalorii). Produkty, które mają zły wpływ na przebieg terapii muszą być bezwzględnie usunięte z diety. Terapia nie jest krótka, dlatego po powrocie z kliniki gospodarstwo domowe musi przejść metamorfozę, by dostosować się do kryteriów terapii dr Gersona. Między innymi muszą zniknąć większość kosmetyków i środków chemii gospodarczej. W zamian Klinika dr Gersona proponuje naturalne i skuteczne środki higieny osobistej i utrzymania czystości w domu.
4.    Jeżeli zastosowaliśmy w pierwsze trzy kroki w terapii dr Gersona pozostaje ostatnie ogniwo terapii niezmiernie ważne detoksykacja – ma ona na celu usunięcie z naszego organizmu toksyn. Dr Gerson zastosował w tym celu lewatywę. Jest to procedura znana od lat (sięga czasów antycznej Grecji). Hipokrates już 2600 lat temu zalecał lewatywę na wiele schorzeń. Dr Gerson nakazuje wykonywanie lewatyw z kawy, co dla osób nie zgłębiających terapii naturalnych może się wydawać pewnym zaskoczeniem. Krytycy ośmieszają ten etap terapii, bez sprawdzenia rzeczywistego funkcji jej działania. Faktem jest, że bez tego narzędzia odtruwającego organizm terapia nie działa! Przyjrzyjmy się, jakie znaczenie mają lewatywy. W czasie trwania terapii nasz organizm zostaje dosłownie zalany zdrowym odżywczym pokarmem, który jest natychmiastowo przyswajalny przez organizm. W procesach komórkowych zdrowe składniki pokarmowe wypierają do krwioobiegu zalegające toksyny, a wraz z nim transportują je do wątroby, która jest naczelnym organem odtruwającym nasz organizm. Dotychczasowy sposób odżywiania się sprawia, że nasza wątroba jest już obciążona toksynami (patrz pkt. 1), które to blokują prawidłowe oczyszczanie organizmu. Rozpoczęcie terapii powoduje wysyłanie do wątroby dodatkowych toksyn wypartych przez odżywcze substancje (pkt. 2). W efekcie wątroba nie jest w stanie poradzić sobie z nagromadzonymi toksynami, a jeżeli nie zostaną one szybko usunięte mogą doprowadzić do tzw. śpiączki wątrobowej i samozatrucia organizmu. Dlatego nieodzowny jest silny sposób na wydalenie z organizmu nagromadzonych toksyn. Taką detoksykację zapewniają jedynie częste lewatywy z kawy .
Istnieje wiele naturalnych terapii walki z nowotworami, które nie uwzględniają oczyszczania organizmu. Niestety ich efekty nie mogą się równać z terapią uwzględniającą prawidłowe oczyszczenie organizmu.
Przedstawione tutaj zagadnienia mają charakter informacyjny, obszerny opis terapii można znaleźć w książce pt.
TERAPIA DOKTORA GERSONA – Leczenie rakai innych chorób przewlekłych”.
W Europie zostało otwarte Centrum Edukacyjno-Zdrowotne dr Gersona na Węgrzech pod Budapesztem. Instytucja ta zajmuje się zarówno leczeniem chorób przewlekłych włącznie z rakiem, jak również szkoleniami z zakresu Terapii Gersona. Procedura przyjęcia pacjentów taka sama jak w przypadku kliniki w Meksyku - najpierw należy skontaktować się biurem kontaktowym w Budapeszcie, które pośredniczy w kontakcie z lekarzami.
Minimalny czas pobytu w klinice to 2 tygodnie, po czym terapię kontynuuje się w domu pod kontrolą lekarza z kliniki.


Czy byłbyś zainteresowany przeprowadzeniem takiej terapii na terenie Polski w warunkach klinicznych?
Prosimy o kontakt w tej sprawie jesteśmy ciekawi Pańswa opinii  prezes@pame.pl.

Wizyta u lekarza medycyny ekologicznej

              Jak wygląda wizyta u lekarza pierwszego kontaktu, sami wiemy najlepiej z własnego doświadczenia.
Możemy tylko naszym lekarzom współczuć, że muszą pracować w takich warunkach. Nie rzadko mamy ochotę na … (jak to pokazali autorzy filmu „Pora umierać”).
              Pacjenci potrzebują właściwej opieki, prawidłowego podejścia do jego dolegliwości, poprawnej diagnozy jak również doboru właściwych metod i środków terapeutycznych. Niestety na to wszystko tradycyjnej służbie zdrowia brakuje czasu. Pogoń za pacjentem i zależność od finansów z publicznych funduszy, ograniczają lekarzy jedynie do przepisywania tych samych szablonowych terapii i preparatów. Nie mają oni czasu na dogłębne rozpatrywanie, w czym tkwi problem, tylko próbują usunąć bolesne skutki naszych niedomagań. Tak ich niestety nauczyły akademie medyczne – nierzadko sponsorowane przez koncerny farmaceutyczne.
            Lekarze medycyny ekologicznej pomimo tego, że swoją wiedzę posiedli na uniwersytetach medycznych, pogłębiali ją w dalszym ciągu. Biorą przykład z wykładowców i studentów tradycyjnej medycyny chińskiej, gdzie ogromną rolę ma praktyka. Stanowi ona żywą tradycję. Nie można jej nauczyć się z książek tylko od mistrzów. Bardzo ważną rolę w medycynie chińskiej odgrywa prawidłowa diagnostyka. Wymaga ona nie tylko ogromnej wiedzy i inteligencji, ale przede wszystkim ogromnej spostrzegawczości. Aby osiągnąć prawdziwy kunszt mistrzowski potrzeba wielu, wielu lat. Nierzadko pod okiem swoich nauczycieli adepci uczą się sztuk medycznych przez 20-30 lat.
           Czerpiąc z dobrych wzorców lekarze medycyny ekologicznej poświęcają pacjentowi odpowiednią ilość czasu. Z obszernego wywiadu próbują znaleźć środowiskowe przyczyny naszych dolegliwości (czytaj chorób) i opracowują nietoksyczne metody ich leczenia oraz zapobiegania im.
Korzystają w swojej diagnostyce nie tylko z wywiadu z pacjentem, ale także z osiągnięć najnowszych metod diagnostyki. Poszukują przyczyny, a nie skutku dolegliwości. Takie indywidualne podejście do chorego wymaga sporo czasu, którego lekarze medycyny ekologicznej nieograniczeni kontraktami z funduszami zdrowia, mogą poświęcić w odpowiedniej ilości. Fakt, iż często lekarze ci nie mają kontraktów z funduszami zdrowia i ilość poświęconego nam czasu, decyduje o tym, że wizyty u nich są dla przeciętnego człowieka dość drogie. Ale cóż mamy cenniejszego niż własne zdrowie? O tym pisał już Jan Kochanowski w swojej słynnej fraszce "Na zdrowie".
            Podczas wizyty u lekarza ekologa nie tylko będziemy opowiadać o wszystkim, co ma związek z naszym zdrowiem, ale otrzymamy wyjaśnienia i nauki na temat zdrowej diety i higienicznego trybu życia. Co to oznacza? Nic więcej jak analizę czynników szkodliwych w codziennej diecie, miejscu, w którym żyje, pracuje lub uczy się. Najważniejszym elementem medycyny ekologicznej jest edukacja pacjenta. Lekarze medycyny ekologicznej leczą chorego, a nie chorobę.
           Ten nurt medycyny ekologicznej prężnie rozwijający się w Europie Zachodniej i Ameryce, stawia swoje pierwsze kroki także w Polsce. Nadmienić tu należy, że ten rodzaj medycyny został zrównany z medycyną akademicką i zaakceptowany decyzją PE (Rekomendacja nr 1863 z 13 marca 2009 r.) Wielkim propagatorem ekomedycyny wśród Polaków z kraju i zagranicy jest pan Jerzy Maslanky – autor książki „Ekomedycyna” i „Odlekarza do grabarza”. Niełatwo znaleźć w naszym kraju osoby praktykujące medycynę ekologiczną. Często są oni krytykowani ze względu na swoje podejście do medycyny lub po prostu nierozumiani. Aby skupić takich lekarzy w jednym miejscu i pomóc chorym w ich odnalezieniu i korzystaniu z ich porad zostało powołane do życia Stowarzyszenie Polska Akademia Medycyny Ekologicznej z siedzibą w Katowicach. Jednym z jej założycieli jest właśnie Jerzy Maslanky.
PAME, bo tak w skrócie brzmi nazwa Stowarzyszenia współpracuje z Amerykańską Akademią Medycyny Środowiskowej, wprowadzającej w życie i propagujące najnowsze sposoby leczenia i diagnostyki metodami ekologicznej medycyny.

środa, 25 stycznia 2012

Ekologiczne podstawy leczenia

    Medycynie ekologiczna, środowiskowa, naturalna i niekonwencjonalna – takie hasła można spotkać coraz częściej czytając książki, czasopisma lub w telewizji czy radio.
    Nierzadko wszystkie te nazwy są traktowane przez nas jako nazwy tożsame. Czy jest to prawidłowe?
    Najlepiej przyjrzeć się, czym zajmują się ludzie związani z tymi dziedzinami medycyny.
    Ojciec medycyny Hipokrates zwrócił swoją uwagę na fakt, że wszystko ma swoją przyczynę, choroby także. Niestety większość, jak nie wszystkie uczelnie medyczne zapomniały o tym, uczą swoich adeptów usuwania objawów, a nie przyczyny, która wywołuje właśnie te objawy. Posłużę się tu przykładem przeciekającego dachu domu. Kiedy jest przeciek z dachu możemy podstawić jakiś pojemnik, by w czasie deszczu nie zalało nam sufitu. Jest to rozwiązanie problemu tylko połowiczne, bo jak pojemnik się przepełni, pojawią się też zacieki na suficie. Jest to obrazowe pokazanie akademickiego podejścia do choroby. Szukanie przyczyny, czyli w tym przypadku dziury w dachu i jej załatanie to właśnie jest podejście medycyny ekologicznej lub inaczej mówiąc środowiskowej.
    Schorzenia, które w dzisiejszych czasach przyjęły postać wprost epidemii, takie jak alergie, nowotwory, astma, cukrzyca, otyłość, choroby autoimmunologiczne, mają podłoże w silnym zanieczyszczeniu powietrza, wody, gleby jak również pożywienia. Zwłaszcza że większość pożywienia naszpikowana jest różnymi sztucznymi – nierzadko toksycznymi – dodatkami i konserwantami. Wszystkie te czynniki według lekarzy ekologów są główną przyczyną tych schorzeń nazwanych przez medycynę akademicką chorobami cywilizacyjnymi.
    Takiego podejścia do przyczyn powstawania chorób doszukiwał się już Hipokrates. Dopatrywał się on ich przyczyn w powietrzu, ogniu i wodzie. Lekarze ekolodzy powrócili do takiego myślenia i zobaczyli źródło chorób w ponad 70 000 toksycznych substancjach wprowadzanych do organizmu człowieka.
    Podstawa toksykologii (czyli nauki o truciznach) opiera się na zasadzie, że „dawka tworzy truciznę”. Co to oznacza? Nic więcej jak to, że nasz organizm potrafi sam poradzić sobie z substancjami szkodliwymi i one nie są szkodliwe do czasu, gdy ich stężenie nie przekroczy stanu krytycznego. Pragniemy zwrócić uwagę na fakt, że plaga chorób cywilizacyjnych osiągnęła charakter epidemii w okresie po II wojnie światowej. Zastanawiające powinno być to, iż właśnie od tego czasu wprowadzono około 600 tysięcy nowych chemicznych substancji, co jak widzimy pogłębiło problem.
    Dalsze dogłębne badania nad tym istotnym problemem toksykologii skłoniły naukowców do wyciągnięcia bardziej szczegółowych wniosków i tez. Dowiedzieliśmy się, że częsty kontakt z małą ilością toksyny w dłuższym okresie, wywiera o wiele poważniejszy i bardziej śmiercionośny skutek niż pojedynczy kontakt z dużą dawką tej samej substancji. Takie podejście do problemu tłumaczyć należy tym, że w dzisiejszym świecie jesteśmy narażeni na ciągły kontakt z toksynami w małych ilościach, które kumulując się w naszych organizmach powodują ułomność naszego systemu immunologicznego. Tym samym powstaje wiele nieuleczalnych przez medycynę akademicką chorób.
    Gdy zrozumiemy przyczyny chorób, możemy odpowiednio na nie reagować, leczyć je i zapobiegać im. To właśnie główne zadanie medycyny ekologicznej.
    W następnym wpisie zajmiemy się, na czym ma polegać praca lekarza medycyny ekologicznej.

Tekst na podstawie książki „Ekomedycyna” J. Maslanky'ego oraz „Ratujmy się. Elementarz medycyny ekologicznej” J. Kropa.