Medycynie ekologiczna, środowiskowa, naturalna
i niekonwencjonalna – takie hasła można spotkać coraz częściej czytając
książki, czasopisma lub w telewizji czy radio.
Nierzadko wszystkie te nazwy są traktowane przez nas jako
nazwy tożsame. Czy jest to prawidłowe?
Najlepiej przyjrzeć się, czym zajmują się ludzie związani
z tymi dziedzinami medycyny.
Ojciec medycyny Hipokrates zwrócił swoją uwagę na fakt,
że wszystko ma swoją przyczynę, choroby także. Niestety większość, jak nie
wszystkie uczelnie medyczne zapomniały o tym, uczą swoich adeptów usuwania
objawów, a nie przyczyny, która wywołuje właśnie te objawy. Posłużę się tu
przykładem przeciekającego dachu domu. Kiedy jest przeciek z dachu możemy
podstawić jakiś pojemnik, by w czasie deszczu nie zalało nam sufitu. Jest to
rozwiązanie problemu tylko połowiczne, bo jak pojemnik się przepełni, pojawią
się też zacieki na suficie. Jest to obrazowe pokazanie akademickiego podejścia
do choroby. Szukanie przyczyny, czyli w tym przypadku dziury w dachu i jej
załatanie to właśnie jest podejście medycyny ekologicznej lub inaczej mówiąc
środowiskowej.
Schorzenia, które w dzisiejszych czasach przyjęły postać
wprost epidemii, takie jak alergie, nowotwory, astma, cukrzyca, otyłość,
choroby autoimmunologiczne, mają podłoże w silnym zanieczyszczeniu powietrza,
wody, gleby jak również pożywienia. Zwłaszcza że większość pożywienia
naszpikowana jest różnymi sztucznymi – nierzadko toksycznymi – dodatkami
i konserwantami. Wszystkie te czynniki według lekarzy ekologów są główną
przyczyną tych schorzeń nazwanych przez medycynę akademicką chorobami
cywilizacyjnymi.
Takiego podejścia do przyczyn powstawania chorób
doszukiwał się już Hipokrates. Dopatrywał się on ich przyczyn w powietrzu,
ogniu i wodzie. Lekarze ekolodzy powrócili do takiego myślenia i zobaczyli
źródło chorób w ponad 70 000 toksycznych substancjach wprowadzanych do
organizmu człowieka.
Podstawa toksykologii (czyli nauki o truciznach) opiera
się na zasadzie, że „dawka tworzy truciznę”. Co to oznacza? Nic więcej jak to,
że nasz organizm potrafi sam poradzić sobie z substancjami szkodliwymi i
one nie są szkodliwe do czasu, gdy ich stężenie nie przekroczy stanu
krytycznego. Pragniemy zwrócić uwagę na fakt, że plaga chorób cywilizacyjnych
osiągnęła charakter epidemii w okresie po II wojnie światowej. Zastanawiające
powinno być to, iż właśnie od tego czasu wprowadzono około 600 tysięcy nowych
chemicznych substancji, co jak widzimy pogłębiło problem.
Dalsze dogłębne badania nad tym istotnym problemem
toksykologii skłoniły naukowców do wyciągnięcia bardziej szczegółowych wniosków
i tez. Dowiedzieliśmy się, że częsty kontakt z małą ilością toksyny w
dłuższym okresie, wywiera o wiele poważniejszy i bardziej śmiercionośny skutek
niż pojedynczy kontakt z dużą dawką tej samej substancji. Takie podejście do
problemu tłumaczyć należy tym, że w dzisiejszym świecie jesteśmy narażeni na
ciągły kontakt z toksynami w małych ilościach, które kumulując się w naszych
organizmach powodują ułomność naszego systemu immunologicznego. Tym samym powstaje wiele
nieuleczalnych przez medycynę akademicką chorób.
Gdy zrozumiemy przyczyny chorób, możemy odpowiednio na
nie reagować, leczyć je i zapobiegać im. To właśnie główne zadanie
medycyny ekologicznej.
W następnym wpisie zajmiemy się, na czym ma polegać praca
lekarza medycyny ekologicznej.
Tekst na podstawie
książki „Ekomedycyna” J. Maslanky'ego oraz „Ratujmy się. Elementarz
medycyny ekologicznej” J. Kropa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz