piątek, 19 września 2014

Czy słyszałeś już o chikungunya?

Nawet jeśli jeszcze nie słyszałeś o chorobie zwanej chikungunya, to prawdopodobnie kwestia czasu…
Tylko od maja 2014 r. w samej Francji odnotowano aż 624 przypadki zachorowań na tę chorobę. Dotyczy to głównie południowych rejonów.
Przypominam, że podczas wielkiej epidemii chikungunya, która dotknęła francuską wyspę Reunion w 2005 r. i 2006 r., zarażonych zostało 244 tysięcy osób. Zmarły 203 osoby, czyli mniej niż jedna na tysiąc.
Jednak nawet w jednym przypadku na tysiąc lepiej uniknąć ryzyka. Tym bardziej że choroba jest bolesna do tego stopnia, że lekarze mówią o bólu popychającym do samobójstwa.

Wyobraź sobie, że w stawach boli Cię tak bardzo, że skręcasz się i wyjesz z bólu. Chikungunya (czytaj: czikungunja) po francusku znaczy „choroba człowieka przykurczonego”. Głowa boli Cię wtedy tak bardzo, że masz wrażenie, że zaraz eksploduje. Ciało pokrywa się czerwonymi krostami, które puchną, a Ty najchętniej rozdrapałbyś je do krwi, gdyby nie to, że skóra jest rozpalona i bolesna jak przy odrze. Masz też oczywiście silną gorączkę, która przykuwa Cię do łóżka, oraz napady całkowitego paraliżu, który unieruchamia Cię na całe godziny. Bólom towarzyszy lęk, że zaraz umrzesz.
U nielicznych osób, które mają mniej szczęścia, choroba przedłuża się na wiele tygodni, czasem nawet do roku. Towarzyszą jej tak wielkie cierpienia, że większość chorych popada w głęboką depresję. Oczywiście nie ma wtedy mowy ani o pracy, ani o najmniejszej aktywności fizycznej czy umysłowej.
A to wszystko w wyniku ukąszenia przez komara.

Uważaj na komary tygrysie
Naukowcy wykazali, że tylko samice komara mogą ukąsić. To dla nas jednak żadne pocieszenie, ponieważ niewiele osób ma na tyle przenikliwy wzrok, aby odróżnić gołym okiem samca od samicy komara.
Za to łatwo jest dostrzec komary o czarnym zabarwieniu, z pręgowanymi odwłokami w białe paski. To je odróżnia od naszych tradycyjnych komarów europejskich, które są raczej ciemnoszare o jednolitej barwie.
Ten czarny komar w białe paski jest głównym nosicielem (wektorem) wirusa chikungunya. Samice kąsają, ponieważ w porze składania jaj potrzebują krwi, dzięki której ich jaja rosną. A poza tym komary są zwierzętami żywiącymi się nektarem z kwiatów. Zachowują się więc jak pszczoły i biorą udział w zapylaniu.

Kiedy samica ukąsi człowieka zakażonego wirusem chikungunya, wirus namnaża się w ciele owada i zainfekowuje go, a dokładnie jego gruczoły ślinowe, na całe życie. Za każdym razem, gdy komar ten kogoś ukąsi, wstrzykuje mu ślinę o właściwościach znieczulających i przeciwzakrzepowych, co służy mu do zasysania krwi. Ta zawierająca wirusy ślina spowoduje zakażenie. W ten właśnie sposób jeden komar może wywołać u wielu ludzi objawy chorobowe.

Odkomarzanie nie rozwiązuje problemu
Polskie komary nie są szczególnymi nosicielami chorób, chociaż nie zapominajmy o epidemiach malarii w Polsce w XIX i XX wieku.
Jeśli chodzi o funkcjonowanie komarów w przyrodzie, to składa on jaja w stawach, a po wykluciu ich larwy żywią się znajdującymi się tam bakteriami i fitoplanktonem. Komary odgrywają więc ważną rolę oczyszczania środowisk wodnych, a także wchodzą w skład biomasy stanowiącej pożywienie dla ryb, ptaków, nietoperzy i płazów.
Problem w tym, że komar to nie tylko dobry owad zapylający…

Tymczasem produkty owadobójcze nigdy nie zabijają wszystkich osobników. Te najsilniejsze przeżywają, a wtedy mogą się rozmnożyć i stać się jeszcze liczniejsze i groźniejsze.
To właśnie się stało z komarem tygrysim, który przedostał się z Indonezji na południe Europy, gdzie znalazł idealne warunki do namnażania. Występowanie komara tygrysiego systematycznie przesuwa się na północ i zachód, zasiedlając kolejne kraje. W 2011 roku jego występowanie odnotowano w Bułgarii.

Do Polski na razie nie dotarł, jednak ze względu na jego inwazyjność jest prawdopodobne, że przywędruje i tutaj.


Uchronić się przed chikungunya
Aby ochronić się przed ukąszeniami, trzeba unikać miejsc zakażonych chikungunya. Pomaga także noszenie jasnych ubrań, unikanie perfum i bardzo aromatycznego pożywienia (sery, piwo) przyciągającego komary oraz stosowanie nasączonych środkami owadobójczymi moskitier nad łóżka.
Należy wiedzieć, że komary szczególnie przyciąga zapach ciała oraz różnorodne gazy wydzielane przez człowieka: dwutlenek węgla, kwas mlekowy i masłowy, amoniak. Właściwa higiena i prawidłowe trawienie sprawią, że będziesz mniej „pociągający” dla komarów.
Najgroźniejszymi porami dnia są wschód oraz zachód słońca. Właśnie wtedy należy obowiązkowo zakładać ubranie zakrywające ciało oraz uciekać z miejsc pełnych komarów.
Z okolic, w których przebywasz, usuń wszystko, w czym samice komara mogłyby złożyć jaja i które mogłyby stać się wylęgarnią larw. Dotyczy to miejsc ze stojącą wodą, takich jak wazony czy inne porzucone pojemniki, rzucone plandeki, niedrożne rynny, opony składowane na odkrytej przestrzeni, śmieci.

Moskitiery są idealnym rozwiązaniem na noc i nie muszą być koniecznie nasączane. Ważny jest rozmiar oczek oraz wytrzymałość materiału: oczka powinny być mniejsze niż 1,5 mm.
Są też naturalne repelenty (środki odstraszające): trawa cytrynowa, melisa, tymianek, lawenda, geranium, złocień dalmatyński (wrotycz dalmatyński). Należy ich używać w postaci olejków eterycznych rozpuszczonych w oleju ze słodkich migdałów i aplikować na skórę.
Sposób „buszmeński” polega na posmarowaniu skóry śliną nasiąkniętą nikotyną.
Urządzenia wysyłające różnego rodzaju fale i dźwięki są nieskuteczne, zwłaszcza gdy chodzi o samice. Jeśli absolutnie musisz, wybieraj elektryczne dyfuzory. Rozpylając regularnie środek owadobójczy (alletryny lub pyretroidy), chronią one pokój na wiele nocy (8 – 10 godzin nocnych). Nie należy oczywiście stosować ich zbyt długo, zwłaszcza w pokojach dzieci.

Zakazany sposób leczenia
Konwencjonalne sposoby leczenia działają tylko na objawy chikungunya (środki przeciwbólowe i przeciwzapalne) i nie ma na razie szczepionki na tę chorobę.
Jednakże być może istnieje naturalny skuteczny sposób zwalczania chikungunya, czyli zażywanie chlorku magnezu w wysokiej dawce (20 g dziennie). Poważna polemika na ten temat rozgorzała w 2006 roku, kiedy osoby opiekujące się chorymi z Reunion zauważyły konkretne efekty zażywania chlorku magnezu, który z całą pewnością zadziałał na sam wirus. Mimo wspaniałych rezultatów władze medyczne stanowczo odradziły stosowania tej metody, a saszetki z chlorkiem magnezu były nie do zdobycia na wyspie!

Czy można ufać władzom?
Początkowo myślałem, że to żart. W czerwcu tego roku francuski dziennik „Le Monde” opublikował alarmujący artykuł o tym, że na Gwadelupie obawiają się „epidemii chikungunya na wielką skalę, o katastrofalnych skutkach sanitarnych i ekonomicznych”.
W obliczu tego strasznego zagrożenia Regionalna Agencja Zdrowia (Agence Régionale de Santé, ARS) postanowiła podjąć działania. Czytamy dalej w „Le Monde”:
„Grupa składająca się z czterdziestu agentów ARS i dziesięciu strażaków, przy wsparciu młodych bezrobotnych, interweniowała w trzech gminach, podejmując próbę wytępienia larw z rynien, za pomocą prętów wyposażonych w lustra inspekcyjne”2.
Dobra rada dla nas : czekając, aż władze w asyście młodych bezrobotnych przybędą wytępić chorobę za pomocą swoich „prętów wyposażonych w lustra inspekcyjne”, weźmy sprawy w swoje ręce, aby ochronić siebie i swoich najbliższych.


Zdrowia życzę!
Jean-Marc Dupuis

********************************************************************************
Tekst pochodzi ze strony: http://www.pocztazdrowia.pl/czy-slyszales-juz-o-chikungunya/
********************************************************************************


Źródła:
Chikungunya, Wikipédia, http://fr.wikipedia.org/wiki/Chikungunya
La Guadeloupe ne parvient pas à freiner l’épidémie galopante de chikungunya, http://www.lemonde.fr/planete/article/2014/06/09/la-guadeloupe-ne-parvient-pas-a-freiner-l-epidemie-galopante-de-chikungunya_4434570_3244.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz